W UE rowery popularniejsze od aut

W 2012 r. w Unii Europejskiej sprzedano więcej nowych rowerów niż aut, po raz pierwszy w historii. Co ciekawe rowery nie tylko są popularniejsze w Unii jako całości, ale w każdym z krajów osobno, z wyjątkiem Belgii i Luksemburga. Czyli jako kontynent przestawiamy się na rowery, bardzo dobrze.

Najwięcej rowerów sprzedano w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Francji, z kolei na Litwie zanotowano największą różnicę –  dziesięć razy więcej rowerów niż aut. Nie mam osobnych danych dla Polski, ale skoro cała EU, to my też.

sprzedaż_najwięcej_rowerów

sprzedaż_najwięsza_przewaga

Oczywiście wpływ na to może mieć kryzys ekonomiczny i to, że aut po prostu sprzedaje się mniej. Są droższe od rowerów, więc nie wszystkich chętnych na nie stać. Ale wydaje mi się, że to jest tylko część wytłumaczenia.

Auta stają są mniej popularne i mniej modne. Przestają być wyznacznikiem statusu. Trafiłem na ciekawe badania pokazujące, że młodzi ludzie nie chcą jeździć samochodami. Po pierwsze nie widzą potrzeby, bo dzięki aplikacjom transportowym mogą sprawnie przemieszczać się komunikacją publiczną. Dostępna jest też coraz lepsza infrastruktura rowerowa, np. w Berlinie na rowerze można dojechać praktycznie w każde miejsce, nie zjeżdżając ze ścieżki. Zmienia się także ich struktura wydatków, zamiast zbierać na na auto wolą kupić co dwa lata ipada albo wypasiony rower za 8 tys. zł. To wszystko wpływa na spadające zainteresowanie prawem jazdy w populacji w ogóle, a w młodych grupach wiekowych zwłaszcza:

population-without-drivers-license-graphWreszcie aut coraz mniej wygodnie się używa, bo miasta wprowadzają ograniczenia, takie jak strefy płatnego parkowania, strefy 30 km/h, opłaty kongestyjne, ruch jednokierunkowy czy zwężanie ulic. Te wszystkie działania mają sprawić, żeby po miastach lepiej się chodziło czy pedałowało, a gorzej jeździło autem, na tym polega silny trend walkability. Coraz  więcej miast chce być bardziej walkable, bo to się przekłada na korzyści ekonomiczne, przyjazna przestrzeń przyciąga ludzi, którzy są klientami lokalnych biznesów.

Skoro jesteśmy przy korzyściach ekonomicznych – niedawno wicepremier Australii powiedział, że 20 minut jazdy rowerem to 57 zł (21 AUD) zysku dla gospodarki. Brano pod uwagę polepszenie zdrowia, mniejsze zatłoczenie i korki, zmniejszenie kosztów utrzymania i naprawy dróg, mniejsza emisja spalin, niższy hałas i koszty tworzenia miejsc parkingowych. Trochę inne kwoty wyszły Kopenhadze, ale wniosek taki sam: jazda rowerem to korzyści ekonomiczne dla gospodarki, jazda samochodem po mieście to straty – konkretnie to 38 gr. za każdy kilometr.

Ucieszyły mnie te informacje, bo zawsze myślałem, że jazda rowerem jest dobra przede wszystkim dla mnie. Teraz wiem, że to także zysk dla miasta. I za każdym razem, jak zostawiam auto po blokiem i jadę do pracy rowerem, to „zarabiam” co najmniej 100 zł. To ok. 2 tys. zł miesięcznie. Super!

zdj., grafiki, inspiracje: npr.org, Mototrend.com, ibikekrakow, fastcoexist

Ostatnie wpisy

Archiwa