Płać za wjazd do centrum

Kraków to pierwsze polskie miasto, które rozważa pobieranie opłat za sam wjazd autem do centrum. To rewolucja, bo o ile standardem stała się opłata za postój w centrum, to samo przejechanie, jeśli nie było żadnych zakazów, nic nie kosztowało. Teraz to miałoby się zmienić i każdy, kto chciałby skorzystać z takiej możliwości, musiałby zapłacić 3 zł. To by nie zwalniało z dodatkowej opłaty za parkowanie.

Taki pomysł zgłosili naukowcy z Politechniki Krakowskiej, jak mówi dla Gazety Wyborczej Andrzej Szarata z Katedry Systemów Komunikacyjnych PK: Opłaty za postój nie regulują problemu ruchu tranzytowego, który nadal bez regulacji funkcjonuje w centrum. Potrzebne są efektywne rozwiązania, które zmuszą kierowców do wybierania objazdów, a nic poza opłatami nie skłoni ich do nadkładania drogi.

Choć ta propozycja wywoła burzę, bardzo się z nią zgadzam. Nie da się zmniejszyć liczby aut w centrum inaczej, niż przez utrudnianie życia kierowcom. A po co w ogóle zmniejszać? Bo mniej aut to lepsza jakość życia – okolica staje się spokojniejsza, jest bezpieczniej, więc pojawia się więcej pieszych i rowerzystów, to powoduje, że powstają restauracje, kawiarnie i inne biznesy, które dodatkowo przyciągają ludzi. Wiele miejsc można by w ten sposób ożywić. Takie działanie ma sens zwłaszcza w centrach miast, gdzie jest najwięcej ludzi i największy potencjał. Już kilka razy o tym pisałem, ale są konkretne przykłady, które pokazują korzyści z takiego rozwiązania.

Na początku na pewno będzie wiele protestów i w roku wyborczym pewnie nie ma szans na przeforsowanie takich rozwiązań. Już pojawiają się argumenty przeciwników – w tym samym artykule w Wyborczej czytałem wypowiedź pana z komisji infrastruktury w radzie miasta Krakowa, który mówił, że ten pomysł to jakieś średniowiecze, bo na całym świecie ruch tranzytowy reguluje się budową obwodnic i kierowaniem na nie objazdów za pomocą oznakowania. Takie wypowiedzi pokazują jak daleka droga przed nami. Przecież kierowcy tranzytowi zawsze wybiorą szybszą drogę naokoło, problemem są tacy ludzie jak ja, którzy mieszkają 3 km od Rynku Głównego i czasem jadą sobie autem do centrum, bo tak jest wygodnie. Ale gdyby ktoś kazał mi płacić za to, to pewnie wolałbym wybrać rower albo tramwaj. Czyli chodzi o walkę z kierowacami, którzy jadą do centrum autem dla wygody, nie z potrzeby.

Jestem dobrej myśli, jako ludzie szybko przyzwyczajamy się do nowych rzeczy, kiedyś można było sobie wjechać autem na płytę Rynku Głównego, dziś to nie do pomyślenia. Do opłat za wjazd do centrum też się szybko przyzwyczaimy i będziemy korzystać z alternatywnych środków komunikacji.

zdj. Miastamaniak

Ostatnie wpisy

Archiwa