W latach 1884-1885 w Austin w teksasie grasował seryjny zabójca, który z zimną krwią zamordował 8 osób. Nadano mu pseudonim Servan Girl Anihilator, a cała sprawa dała początek bardzo ciekawym konstrukcjom, tzw. Moonlight towers, czyli ogromnym latarniom, które rozświetlały miasta i które miały zapobiec podobnym incydentom w przyszłości.
Tak przynajmniej głosi legenda i nie wiadomo, ile w niej prawdy, bo pierwsze Moonlight towers pojawiły się w Austin dopiero 10 lat po morderstwach, wtedy miasto zakupiło 31 używanych wież księżycowych, bo tak to będę tłumaczył, od Detroit. Do dzisiaj przetrwało 17, a Austin jest jedynym miastem na świecie, gdzie wciąż można oglądać takie konstrukcje. Ba, miasto zrobiło z tego atrakcję turystyczną.
W ogóle z tymi wieżami to niezła historia. Każda miała wysokość 50 m, na szczycie znajdowało się 6 lamp łukowych, które dawały bardzo jasne światło, potrafiące oświetlić cały kwartał zimnym blaskiem. Lampy łukowe powstały jako odpowiedź na słabe światło gazowe, które było wówczas powszechnie używane do oświetlania miejskich ulic. O ile lampa gazowa miała moc 15 świeczek, to lampa łukowa tysiąca. Dlatego włodarze amerykańskich miast decydowali się na takie rozwiązanie. A że światło było zbyt silne i umieszczone w zwykłych latarniach potrafiłoby oślepiać, umieszczano je na wysokich wieżach. Stąd nazwa. To był chyba początek light pollution, o którym dzisiaj tyle się mówi. Podobno takie konstrukcje istniały też w Europie, ale nie udało mi się wygooglać w jakich miastach, pomożecie?
Fascynuje mnie to rozwiązanie. Jedna wieża potrafiła oświetlić okrąg o promieniu prawie 500 metrów na tyle dobrze, że dało się sprawdzić godzinę na zegarku. Prawdopodobnie to nie było najbardziej miłe światło, raczej surowe i zimne. Znane są przypadki, że ludzie chodzili nocą z parasolkami, żeby się osłonić od blasku. Latarnie w dodatku cały czas głośno buczały, a żarówki trzeba było wymieniać codziennie. 186 żarówek do wymiany każdego dnia. Dopiero w latach dwudziestych dwudziestego wieku zastąpiono je bardziej ekonomicznymi żarówkami żarowymi. W tym samym czasie inne miasta w USA rezygnowały z Moonlight towers na rzecz innych systemów oświetlenia, bardziej efektywnych i zbliżonych do dzisiejszych rozwiązań. Austin nie miało na to jednak środków.
Poza Austin wieże księżycowe istniały też San w Jose w Kalifornii, Nowym Orleanie czy Detroit, gdzie 122 wieże rozświetlały obszar o powierzchni 54 km kw. Moonlight towers znalazły miejsce w popkulturze i występują w filmie Daze and Confused z 1976 r., którego akcja dzieje się w Austin (w rzeczywistości występująca tam wieża to atrapa zbudowana na potrzeby filmu).
O wieżach dowiedziałem się z jak zawsze wspaniałego podcasta 99% invisible, z którego pochodzi część zdjęć. Reszta z Wikipedii. A ja stawiam sobie cel na ten rok – jak będę w USA, co mam nadzieję nastąpi niedługo, jadę do Austin zobaczyć te wieże! Stay tuned!