Rowery a komuniacja miejska

Do napisania tej notki zainspirował mnie rowerzysta podróżujący autobusem w Los Angeles i to z jaką łatwością podróżował. Otóż na większości linii ekspresowych autobusy mają zamontowany z przodu stelaż, na którym można umieścić rower. Można to zrobić na każdym przystanku, bez dodatkowej opłaty, wszystko w cenie normalnego biletu. Z moich obserwacji wynika, że wcale nie spowalnia to ruchu. Umieszczenie roweru zajmowało kilka sekund – nie zdążyłem dokładnie obadać, jak działał ten system mocowania. Podobny system widziałem wcześniej w Dallas.

Po co wozić rowery autobusami zapytacie? Ja np. jeżdżę tramwajem albo autobusem razem z rowerem najczęściej wtedy, gdy złapię gumę. W mojej kolarce to się niestety często zdarza. Innym może być wygodniej przejechać kilka przystanków komunikacją publiczną, żeby ominąć ruchliwą i niebezpieczną ulicę, a dalej pocisnąć rowerem. Jeszcze inni chcą pojeździć rowerem za miastem, ale niekoniecznie lubią pedałować w terenie zabudowanym. Powodów może być wiele, zwykle jest tak, że jak pojawia się możliwość, to i znajdą się chętni na korzystanie z niej.

Jak to wygląda w Polsce? W Krakowie niektóre autobusy, te dojeżdżające do terenów rekreacyjnych, są wyposażone w bagażniki do przewozu rowerów, ale można z nich korzystać tylko na początkowych stacjach. Super by było, jakby pojawiła się możliwość korzystania na każdej stacji, tak jak w LA. Pozostając dalej w Krakowie, do autobusu czy tramwaju można wsiąść z rowerem pod warunkiem, że nie przeszkadza to innym pasażerom. Czyli w praktyce poza godzinami szczytu. Bez dodatkowych opłat. Podobnie w Warszawie można jeździć z rowerem w cenie biletu, ale ZTM doradza, by robić to poza godzinami szczytu najlepiej poza godzinami szczytu. W metrze można wsiadać z rowerem przez pierwsze i ostatnie drzwi składu. We Wrocławiu mamy niestety dodatkową opłatę 1,5 zł i, podobnie jak w innych miastach, nie powinno to utrudniać życia innym pasażerom.

Chociaż cieszy mnie, że coraz łatwiej przewozić rowery, to jednak wciąż to jest kwestia innej filozofii. W Los Angeles zachęca się rowerzystów, żeby korzystali z autobusów – to potencjalni klienci komunikacji miejskiej, którzy dla wygody i możliwości skorzystania z podwózki kupią bilet. W Polsce pozwala się przewozić rower, gdy zajdzie taka potrzeba, ale raczej niechętnie, a jeśli już to tak, żeby nie przeszkadzać innym pasażerom. I obie filozofie mają swoje racje. Bo jeśli komunikacja ma być przede wszystkim dla „normalnych” pasażerów, to powinno się zniechęcać rowerzystów, bo zajmują miejsce i potencjalnie przeszkadzają. W filozofii zarządzających komunikacją w LA rowerzysta ma takie same prawa jak zwykły pasażer. Jeśli tak, to trzeba uprzyjemnić życie wszystkim, czyli np. zamontować bagażniki i pozwolić z nich korzystać na dowolnym przystanku. Taka filozofia jest mi bliższa.

zdj. Wikipedia

Ostatnie wpisy

Archiwa