Do czwartego roku życia dzieci z ubogich rodzin usłyszą 30 milionów mniej słów, niż ich rówieśnicy urodzeni w bogatszych rodzinach. Szacuje się, że dziecko potrzebuje słyszeć 21 000 słów dziennie, by prawidłowo się rozwijać i radzić sobie później w nauce. Co to ma wspólnego z miastami? Miasto Providence w USA wymyśliło, jak wyrównać szanse dzieci z różnych środowisk i wygrało tym pomysłem The Mayors Challange.
O konkursie pisałem w listopadzie, wówczas poznaliśmy 20 finalistów. Przypomnę, że miasta miały wymyślić innowacyjne rozwiązania najbardziej palących lokalnych problemów, które następnie można by zmultiplikować w innych miastach na całym świecie. Zgłosiło się ponad 300 miast, każde koniecznie reprezentowane w konkursie przez burmistrza, z nich wybrano finałową dwudziestkę, a teraz ogłoszono finałową piątkę.
Providence dostanie 5 mln dolarów nagrody za system, który pozwala rodzicom monitorować, ile słów dociera do ich dziecka. Proste urządzenie nagrywa dźwięki i mierzy poziom. Jeśli jest za niski, rodzicom oferowany jest coaching i odpowiednie narzędzia. Więcej o rozwiązaniu opowie ten spot:
Opisy wszystkich pięciu pomysłów znajdziecie tutaj. Mnie się szczególnie spodobał ten z Chicago i Santa Monica.
Chicago chce zbudować open-sourcową platformę, która będzie gromadzić i analizować wszystkie dane, spływające z ponad 7 mln źródeł. Posłużą one do lepszego zarządzania miastem. Będzie tak jak w reklamach lekarstw – zamiast leczenia czy reagowania na problemy, będziemy mieć zapobieganie. Tu też jest krótkie wideo:
Santa Monica z kolei będzie mierzyć i podnosić dobrostan mieszkańców (weelbeing):
Zauważcie, jak miasta doskonale się przygotowały do tego konkursu i jak poważnie go traktują: są dobrze zrobione spoty, w każdym występuje burmistrz. W dodatku bez zawiści startują w konkursie, ogłoszonym przez inne miasto.
Czy to możliwe w Polsce? Nie wiem. Trochę boję się dumy naszych prezydentów, którzy być może woleliby ogłosić własny konkurs niż startować w cudzym. Ale może gdyby pojawiły się naprawdę duże pieniądze, np. 5 mln zł, to znaleźliby się chętni? Zwłaszcza teraz, kiedy pieniędzy miastom brakuje?